Pierwszy raz w życiu doczekałam się takiej sytuacji, że w jedym tygodniu kilka obcych mi osób napisało do mnie prośby bym wrzuciła jakąś nową metamorfozę na bloga. Miło mi niezmiernie, że są ludzie którzy czytają moje wpisy i co więcej czekają na ich publikacje. Zdaję sobie sprawę, że mój blog nie jest tak piękny jak inne, które można znaleźć w sieci, nie ma wielu różnych funkcji charakterystycznych dla blogów ale staram się by treści na nim publikowane były jak najbardziej rzetelne i przydatne.
Przyznam, że ostatnio miałam sporo mało atrakcyjnej pod względem artystycznym pracy i nie bardzo chciało mi się przygotowywać z tego fotorelacji. Dlatego dziś postanowiłam pokazać projekcik nad którym pracowałam zimą.
Tę skrzynię kupiłam u pana Janka handlującego na codzień używanym towarem z Niemiec. Spodobała mi się bo była solidna, miała ładne toczone nóżki i wystarczająco dużo gładkiej powierzchni, na której można zrobić jakieś ozdoby techniką decoupage. Miejscami była nieco spłowiała ale to mi kompletnie nie przeszkadzało.
Najpierw oczywiście zaszpachlowałam małe wgniecenia na drewnie, przeszlifowałam odrobinkę całość, odpyliłam i umyłam skrzynię.
Do decoupage’u wybrałam sobie serwetki z motywem łowickiej wycinanki ze wzorem idealnie dopasowanym pod względem rozmiaru do mejej skrzyni.
Miejsca, na których zamierzałam przykleić serwetkę pomalowałam białą bazą – farbą akrylową. Gdy farba wyschła nakleiłam delikatnie wycięte koła z wierzchniej warstwy serwetki. Było to dość trudne gdyż motyw był dość duży. Aby serwetka nie fałdowała się najpierw doklejałam środek a potem delikatnie miękkim pędzelkiem dociskałam pozostałe fragmenty starając się by pod serwetką nie zostały żadne pęcherzyki powietrza. Uważałam by delikatna serwetka nie porwała się podczas tego etapu.
Gdy klej wysechł posmarowałam wierzchy naklejonych serwetek tym samym medium, które wcześniej służyło mi za klej. Dzięki temu łowicki wzór utrwalił się i nie będzie się niszczyć.
Gdy medium schło pomalowałam skrzynię farbą kredową Annie Sloan w kolorze Old White. Potem porobiłam przecierki i polakierowałam całość 3 razy zwykłym matowym lakierem akrylowym. Tam gdzie znajdował się wzór należało teraz wyrównać powierzchnię papierem ściernym. Dzięki grubej warstwie lakieru mogłam spokojnie szlifować nie bojąc się o zniszczenie wzoru. Gdy powierzchnia była wystarczająco gładka odpyliłam skrzynię i polakierowałam ją jeszcze raz.
Wyszło następująco:
Mnie się bardzo podobało. Innym chyba też bo skrzynia znalazła nabywcę już po dwóch dniach od wstawienia jej do sklepu. Szczęśliwą klientką została Pani Emilia, która fizycznie nie miała jeszcze kluczy do nowego mieszkania, które planowała urządzać z wykorzystaniem mojej skrzyni. Prawdopodobnie była to pierwsza rzecz zakupiona do nowego lokum co mnie bardzo cieszy:)
