Wymyślając tytuł dzisiejszego wpisu miałam niezły ubaw. Co bym nie napisała kojarzyło mi się z jednym:) Niech tak zostanie.
Do rzeczy:
Wpadły mi w ręce ostatnio takie oto plastikowe korpusy manekinów płci żeńskiej.

Co prawda manekiny to nie meble i początkowo pojęcia nie miałam co z nich zrobię ale poczułam do nich dużą sympatię. Wiedziałam, że coś z nich niebawem powstanie. Na pierwszy ogień jak na razie poszedł tylko jeden z nich. Zastanawiałam się nad jakimś malowaniem albo decoupage. Padło w końcu na to drugie ale w wersji zupełnie nietypowej.
Najpierw zrobiłam podkład z białej farby.

Ale zamiast serwetek czy papieru do decoupage użyłam kawałków różnych map, które miałam w szufladzie.
Oklejanie mapami wyglądało mniej więcej tak:

Wiedziałam, że mapy drukowane na dość grubym i śliskim papierze nie są najlepszym materiałem na decoupage ale byłam dość mocno przekonana, że warto się trochę pomęczyć bo efekt może być dość ciekawy.
Gdy cały korpusik został szczelnie oklejony wydartymi fragmencikami, pokryłam wszystko kilkoma warstwami lakieru.

Zdaję sobie sprawę, że w efekcie moich działań powstała dość awangardowa dekoracja. Pewnie spodoba się nielicznym. Jestem pewna jednak, że są wnętrza, w których taka mapa będzie się dobrze prezentować.


Niewątpliwy jest fakt, że projekt ten powstał jedynie w mojej głowie i nie był inspirowany niczyim pomysłem. Póki co takiego manekina nie ma nikt na świecie.



Nie wiem jeszcze co zrobię z powyższym egzemplarzem. Może go sobie zostawię, może komuś podaruję a może sprzedam. Na razie muszę się zastanowić i znaleźć odpowiedź na pytanie: hot or not? 🙂