Całkiem niedawno właścicielka tego fotela wyciągnęła go z piwnicy i postanowiła zlecić mi jego renowację. Fotel był zakurzony i przybrudzony. Jego siedzisko było zapadnięte a drewniany stelaż posiadał liczne odpryski lakieru. Tapicerka miała nieprzyjemny zapach stęchlizny.



Renowacja polegała na całkowitej wymianie gąbek, naciągnięciu zerwanych pasów i założeniu nowej tkaniny obiciowej zakupionej przez klientkę. Dodatkowo oszlifowałam cały stelaż, zabejcowałam go na nieco inny kolor i polakierowałam.
Największy problem w realizacji tego projektu stanowiła oczywiście renowacja samego drewna. Stary, chemoutwardzalny albo poliestrowy lakier był w na tyle dobrym stanie, że usunięcie go było bardzo trudne. Ani szlifierka ani chemiczny usuwacz starych lakierów nie dały tutaj kompletnie rady. Dopiero mozolna praca z opalarką pozwoliła na pozbycie się tej super trwałej powłoki. Dopiero potem użycie cykliny i szlifierki miało jakikolwiek sens. Napracowałam się przy tym bardzo ale chyba było warto.
Spójrzcie jak fotel wygląda teraz:




Na wybór tkaniny obiciowej nie miałam, żadnego wpływu. Klientka sama ją zakupiła. Mimo, że nie jest do końca tak jak lubię czyli kolorowo i zabawnie to wersja końcowa tej metamorfozy na pewno jest o 100 razy lepsza niż ta przed.

Poniżej możecie zobaczyć przykłady przemian innych foteli z lat 70-tych, które już wcześniej udało mi się zrealizować:




Jak myślicie? Warto odnawiać takie fotele?