Dzisiaj pokażę Wam 5 par malowanych drzwi, które znajdują się w moim domu. Są one o tyle ciekawe, że nie są standardowo białe. Nie są też pokryte drewnianym fornirem. Zostały pomalowane przeze mnie. Każdą parę drzwi pomalowałam w zupełnie innym czasie (na przestrzeni kilku lat). Wszystkie różnią się od siebie (oczywiście, żeby było ciekawiej). Mimo, że od wykonania metamorfoz minęło sporo czasu nadal jestem z nich zadowolona ale nie ręczę, że któregoś dnia nie przerobię ich znowu. Jeśli chcecie zobaczyć metamorfozy moich drzwi to czytajcie koniecznie dalej.
Malowane drzwi nr 1
Pierwsze malowane drzwi, którymi zamierzam się Wam pochwalić to drzwi, które znajdują się w centralnym miejscu mojego domu. Prowadzą do piwnicy. Początkowo były oczywiście w kolorze białym ale mi się znudziły więc postanowiłam je nieco podrasować.
Do malowania drzwi użyłam farb kredowych w kilku kolorach: fioletowym, szałwiowym i beżowym i piaskowym. Do wykończenia wykorzystałam ciemny wosk, który ładnie podkreślił wklęsłe miejsca. Wisienką na torcie w stylizacji tych drzwi okazała się stara, również malowana przeze mnie, ramka na zdjęcie, którą zawiesiłam na małym gwoździku wbitym w drzwi. Tak naprawdę jest zrobiona z tandetnego plastiku ale dzięki malowaniu wygląda na bardziej szlachetną. Zdałam sobie niedawno sprawę, że niezamierzoną inspiracją do zawieszenia właśnie takiej ozdoby w ten sposób mógł być dla mnie kultowy serial Friends. Pamiętam, że w mieszkaniu Przyjaciół było takie rozwiązanie. Uzmysłowiłam sobie to jednak dopiero ostatnio, jak zrobiło się głośno z okazji jubileuszu powstania serialu. Na wielu blogach pojawiły się przecież wzmianki o specyficznym wystroju wnętrz, który okazał się bardzo trendy.
Malowane drzwi nr 2
Kolejne drzwi, którym zafundowałam malowanie to drzwi w korytarzu prowadzące do wiatrołapu. Wcześniej były one ciemnobrązowe i podrapane przez psa poprzednich właścicieli domu.
Przemalowałam je bo chciałam nieco rozjaśnić ciemny korytarz i ukryć obdrapane miejsca. Do ich stylizacji także użyłam farb kredowych w kilku kolorach. Zrobiłam na nich celowe zacieki z fioletowej farby i celowe przetarcia w wypukłych miejscach. Teraz prezentują się tak:
Malowane drzwi nr 3
Tuż obok, na sąsiedniej ścianie w korytarzu znajdują się drzwi prowadzące do małej łazienki. Te drzwi były najmniej urodziwe i zupełnie niemodne. Biały kolor uwidaczniał wszystkie brudne ślady, jakie pozostawiają ręce moich dzieci a stara szybka z wytłaczanym wzorem nie dodawała im szyku.
Zanim dojdzie do remontu i upragnionej wymiany drzwi na nowe postanowiłam potraktować je granatową farbą podkładową a drugą warstwę zrobić techniką “suchego pędzla” w kolorze beżowym. Szybkę zakryłam formatką z płyty hdf ozdobioną czarnym papierem naklejonym techniką decoupage. Ramkę okienka i kratkę wentylacyjną pomalowałam srebrną farbą. Wyszło dosyć ciekawie.
Malowane drzwi nr 4
Kolejne malowane dwie pary drzwi, którymi zamierzam się Wam pochwalić znajdują się w mojej pracowni. Ponieważ pierwotnie były gładkie i pomalowane ciemnobrązową farbą ftalową postanowiłam je nieco bardziej odjazdowo wystylizować. Były na tyle brzydkie, że wiedziałam, że nic im nie może zaszkodzić 🙂 Wykorzystałam do tego celu resztki różnych farb w odcieniach błękitu. Dolna połowa została artystycznie pomalowana techniką tapowania a górna to takie “maziaje” zrobione techniką “suchego pędzla” z dodatkiem proszku Saltwash. Łączenie dołu z górą stanowi nierównomierny pasek srebrnej metalicznej farby. Dodatkowo przy użyciu własnoręcznie wykonanego szablonu zrobiłam na drzwiach marynistyczne napisy, kotwicę i nakleiłam sznurek uformowany w napis “hello”. SZALEŃSTWO ale kto mi zabroni? 🙂
Malowane drzwi nr 5
Ostatnie drzwi, które poddałam metamorfozie to zwykłe PRL-wskie skrzydło malowane na taki sam brąz jak poprzednie dodatkowo “ozdobione” paskudną szybą i szprosami.
Szprosy wymontowałam i zrobiłam z nich podpórkę do bluszczu w ogrodzie a szybę oddałam do recyklingu. To co pozostało pomalowałam na różne odcienie niebieskiego a raczej turkusu z wykorzystaniem proszku SALTWASH. Zamiast szyby wstawiłam tkaninę, na której namalowałam kiedyś pasy. Dzięki temu, pomieszczenie, do którego prowadzą te drzwi ma lepszą wentylację i mamy w nim mniejszy problem z wilgocią (a był spory). Mocowania tkaniny ukryłam naklejając na nie linę żeglarską. Wyszło następująco:
Powyższe przykłady to nie jedyne malowane drzwi w moim domu ale wybrałam je do pokazania bo uważam je za “te ciekawsze”. Jestem zdania, że malowanie drzwi to fajny i prosty sposób na odświeżenie wnętrza i nadanie mu osobistego charakteru. Ciekawa jestem czy któreś z zaprezentowanych przeze mnie drzwi przypadły Wam do gustu. Czy próbowaliście kiedyś takiego rozwiązania u siebie?
Przeczytajcie koniecznie!
A może macie ochotę zobaczyć jak pomalowałam dwie pary drzwi, które zostały zamontowane w meksykańskiej restauracji? Jeśli tak to kliknijcie koniecznie obrazek obok.
Cóż; jak zwykle odjazdowo, ale i odważnie (w jednym pomieszczeniu różnie wyglądające drzwi)
Dziękuję. Podoba mi się określenie “odjazdowo” 🙂 Pozdrawiam serdecznie
Zmiana drzwi a od razu zmienia się całe pomieszczenie;D Naprawdę świetna metamorfoza!;) Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję. Też mi się wydaje, że to wyszło na dobre. Również pozdrawiam.
Witam ,proszę mi powiedzieć czym były malowane te pierwsze drzwi ,pędzlem czy wałkiem ? Bardzo podoba mi się ten efekt przetarcia i chciałabym też taki uzyskać
Półsuchym pędzlem. Minimum 3 kolory, tzn. jak jeden wyschnie to dopiero drugi.
Dzień dobry, jaki rodzaj farby kredowej powinnam użyć, aby uzyskać efekt taki, jak na pierwszych drzwiach, w sklepie jest 5 rodzajów farb kredowych. Pozdrawiam
Tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Każdymi farbami się tak da. Nawet nie musza być kredowe. Pozdrawiam.