Wiklina to piękny i zupełnie naturalny materiał, z którego robi się m. in. meble. O ile jest w miarę nowa i zadbana prezentuje się uroczo. Lata użytkowania, wilgoć i przede wszystkim słońce sprawiają, że wiklinowe meble nie wyglądają zbyt ciekawie. Szarzeją i robią się matowe.
Wiklinę czyści się dość trudno. Ciężko ją odkurzyć a czyszczenie za pomocą wilgotnej ściereczki przynosi więcej szkody niż pożytku. W internecie można znaleźć sporo porad w tym temacie. Niektórzy stosują ocet, sodę, wodę utlenioną a inni jeszcze cytrynę. W marketach dostać można nawet gotowy środek ale przeznaczony jest on raczej do konserwacji a nie do renowacji wikliny. Niestety metody te wg mnie są średnio skuteczne. Dla mnie najprostszym sposobem na przywrócenie pięknego wyglądu wyrobom wiklinowym jest jej malowanie.
W swojej “karierze” miałam już przyjemność malowania koszyków na grzyby, koszy na bieliznę, wiklinowych donic oraz kilku krzeseł i foteli. Niestety nie zawsze wpadłam na to by dokonane metamorfozy uwiecznić aparatem fotograficznym. Teraz staram się pamiętać o zdjęciach.
Dziś pokażę trzy ostatnio dokonane przeze mnie metamorfozy dotyczące malowanie wikliny.
Pierwsza z nich to fotelik dziecięcy:







Druga to fotel bujany:







Trzecia metamorfoza dotyczy tego samego fotela. Właścicielom zamarzył się inny, nieco bardziej żywy kolor mięty. Ten poprzedni wyszedł trochę zbyt szałwiowo. Jak dla mnie nie ma problemu:)



Jak widać, dzięki malowaniu wszystkie niedoskonałości wikliny znikają w mgnieniu oka. Mebelki wyglądają świeżo i schludnie. Jeśli wybierzemy dobrą jakościowo farbę, pomalowane meble spokojnie wytrzymają na dworze. Ponadto dobór koloru jest niczym nieograniczony. Z najpopularniejszego modelu szwedzkiej sieciówki można zrobić sobie zupełnie oryginalny egzemplarz.

Fajne fotele super