Malowanie paneli ściennych z pcv
Wiecie co robi większość Polaków w dobie koronawirusa? Ja wiem! Remontuje domy, majsterkuje ewentualnie grzebie w ogrodzie. Skąd ta teoria? Z racji pracy jaką wykonuję odwiedzam co jakiś czas sklepy budowlane i widzę jakie tam tłumy. Nieporównywalnie większe niż w czasach sprzed pandemii. Poza tym tak się składa, że odkąd mamy to cholerstwo w kraju, ilość wejść na moją stronę znacznie poszybowała w górę. Ludzie usilnie szukają informacji odnośnie samodzielnego odnawiania mebli i nie tylko. Śledzę sobie czasem statystyki bloga i widzę, że tematy gdzie dzielę się wiedzą jak coś odnowić są szczególnie często odwiedzane. Tak, tak. Wiem czego u mnie szukacie i przy jakich tematach zatrzymujecie się na dłużej:) Nie mam nic przeciwko. Inspirujcie się do woli. Udanego majsterkowania! 🙂

Śmieję się trochę z moich rodaków a sama robię dokładnie to samo. Jak już obrobię się z pracą to nie potrafię usiąść na tyłku, poodpoczywać i pooglądać seriale jak Bóg przykazał tylko rozglądam się po moich czterech ścianach i kombinuję: co by tutaj zmienić? I ciągle, kawałek po kawałku przerabiam nasz dom, oczywiście starając się robić to małym kosztem, jak najmniejszym wysiłkiem i zbytnio nie bałaganiąc. Ostatnio przeprowadziłam ekspresową metamorfozą naszego ohydnego wiatrołapu i dziś zamierzam Wam ją pokazać. Jeśli jesteście zainteresowani szybką i tanią metamorfozą sieni oraz malowaniem paneli ściennych z pcv (tzw. plastikowej boazerii) to z tego wpisu dowiecie się jak się do tego zabrać i jakiej farby użyć. Czytajcie dalej…
Panele ścienne z pcv - aranżacyjny koszmar
Moja sień to bardzo mała, przechodnia przestrzeń, może ze 2 m2. Do tej pory straszyła panelami ściennymi zrobionymi z pcv. Panele były drewnopodobne i wyglądały bardzo nienaturalnie. Zostawili je nam poprzedni właściciele domu a my z lenistwa przez 10 lat nie zrobiliśmy z nimi porządku. Mimo iż jeszcze przed naszą wprowadzką wszystkie panele pcv wyleciały z tego domu z hukiem to fragment sieni zostawiliśmy sobie “na później”. Zgadzam się: to dziwne. U normalnych ludzi takie miejsce jak ganek jest traktowane w sposób szczególny. Stanowi przecież wizytówkę i świadczy o statusie domowników. Powinna być urządzona estetycznie bo każdy, kto wchodzi do domu ją widzi. My natomiast tłumaczyliśmy sobie, że nasz wiatrołap nie będzie pełnił funkcji reprezentatywnej a raczej antywłamaniową. Chodziło o to by zniechęcić potencjalnych złodziei do interesowania się naszym domem bo skoro już na wejściu mamy tak bidnie to w środku pewnie jest dużo gorzej i nie ma co liczyć na wartościowe fanty. Póki co działało 😉
Z tą naciąganą teorią żyliśmy 10 lat. Masakrycznie brzydko urządzony wiatrołap był tak paskudny, że przebiegaliśmy przez niego z zamkniętymi oczami. Nie rozbieraliśmy się w nim ani nie witaliśmy tam gości. Wolałam nie zatrzymywać się w tym miejscu by na nie nie patrzeć. Brak estetyki kuł mnie po oczach. Nie dość, że wszystkie ściany obite były panelami to jeszcze zrobiono tam zabudowane półki, również z tego plastikowego materiału. Ktoś, kto wykonał tę zabudowę zapewne przewidział przechowywanie w niej butów ale miejsca było zbyt mało by nasza 4-osobowa rodzina mogła się tam ze swoimi butami pomieścić. W związku z tym buty leżały na półkach na kupie i zawsze w nieładzie. Próbowałam przesłonić te wnęki jakąś zasłonką ale i tak słabo to wszystko wyglądało. Aż nadeszła wielkopomna chwila…


Szybka metamorfoza wiatrołapu
Panele ścienne - usunąć czy przemalować?
Jeśli tylko się da unikam robienia totalnej demolki. Zrywanie paneli, wyrównywanie ścian, ukrywanie kabli, nakładanie tynku i robienie gładzi to spore przedsięwzięcie i poważne koszty. Nie da się tego przeprowadzić ani szybko ani spontanicznie. Żaden grubszy remont się u nas nie szykuje ale szybkie metamorfozy to moja specjalność. Dlatego któregoś pięknego koronowirusowego dnia, pijąc poranną kawę, wydumałam, że dzisiaj biorę się za wiatrołap. Pomaluję ohydne panele farbą. Wiedziałam, że po malowaniu boazerii nie można spodziewać się powalajacego efektu ale miałam pewność, że gorzej już być nie może. Poza malowaniem paneli ściennych miałam zamiar pozbyć się bałaganu i powiększyć przestrzeń na przechowywanie butów. W planie miałam jeszcze kilka dekoracyjnych elementów ale najpierw chciałam pomalować te wstrętne panele. Na metamorfozę mogłam przeznaczyć maksymalnie 2 dni. Dopiłam kawę i wzięłam się za robotę.
Czym i jak pomalować panele ścienne?
Panele ścienne to trudna do malowania powierzchnia. Są śliskie w dotyku i na łączeniach mają zagłębienia (przynajmniej moje takie były). Nie można malować ich byle czym. Znam dwie metody na malowanie paneli ściennych z pcv:
1. Jeśli zależy Wam na powierzchni zmywalnej, łatwej do wyczyszczenia proponuję pomalować panele emalią do drewna albo farbą tzw. renowacyjną. Ja zwykle wybieram akrylową bo szybko schnie i nie śmierdzi. Można malować bez szlifowania czegokolwiek ale żeby jednak zwiększyć przyczepność farby do śliskiej powierzchni warto ją wcześniej zagruntować. Myślę, że grunt do drewna Gruntomal firmy Dekoral powinien być odpowiedni. Jest biały i bardzo dobrze kryje. Ma jednak jedną poważną wadę: jest to środek ftalowy co oznacza, że jego zapach jest dość intensywny i długo schnie (6h). Dzięki gruntowi farba wierzchnia nie tylko lepiej będzie się trzymała ale też będzie miała lepsze krycie i zużyjecie jej mniej niż gdybyście malowali bez gruntu.

2. Jeśli uważacie, że Wasze ściany po pomalowaniu nie będą jakoś specjalnie narażone na ścieranie czy brud to możecie zaryzykować i pokryć je porządną farbą przeznaczoną do malowania zwykłych ścian. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. Użyłam farby Bondex Smart Paint w kolorze Czas na szałwię. Farba ta została mi po odświeżaniu ścian w salonie i kuchni. Ponieważ byłam zachwycona jej konsystencją, wydajnością i odcieniem oraz łatwością w czyszczeniu postanowiłam ją wykorzystać do paneli w moim wiatrołapie. Jak to mówią: kto nie ryzykuje nie pije szampana! 🙂

Przed malowaniem paneli zdjęłam listwy przypodłogowe i umyłam panele płynem do mycia naczyń. Zabezpieczyłam sufit i drzwi taśmą malarską. Farbę nanosiłam pędzlem bo wałek nie dotarłby do zagłębień między panelami. Krycie było super więc wystarczyły dwie warstwy farby naniesione w odstępie 2 godzin.
Malowanie paneli i co dalej?
Jak już pomalowałam panele to wyklarował mi się nieco styl i kierunek w jakim chciałabym podążać. Uznałam, że będzie sielsko, wiejsko, jak u babci. Coś jak styl farmhouse. Żeby ten zamysł podkreślić zajęłam się jeszcze paroma rzeczami…
Po pierwsze trzeba było zrobić porządek z butami. Panelowe półki w zabudowie oczywiście zostały pomalowane jak cała reszta. Położyłam na nich matę a’la cerata aby się nie brudziły. Żeby zakryć ich zawartość uszyłam zasłonkę. Wybrałam bawełnianą tkaninę z motywem kolorowych ptaszków. Zrobiłam w niej tunel i powiesiłam na karniszu do zazdrosek.


Oprócz tego rozwiązania chciałam jeszcze wykombinować coś dodatkowego, zamykanego na buty. Wszystkie standardowe szafki na buty odpadały bo ustawienie ich pod oknem sprawiałoby zawężenie przestrzeni i odczucie ciasnoty. Zdecydowałam się więc na zakupienie najtańszej szafki kuchennej i powieszenie jej wysoko na ścianie na wprost drzwi. Znalazłam taką w IKEA. Wymiary szafki KNOXHULT okazały się idealne. Musiałam tylko dokupić do niej więcej półek a fronty drzwiczek pomalować na szałwiowo, podobnie jak ściany. Białe fronty wyglądały zbyt kuchennie i za bardzo rzucały się w oczy. Teraz, po pomalowaniu jest znacznie lepiej.



Ze starej sklejki, pełniącej kiedyś funkcję dna jakiegoś łóżka wycięłam parapet i blat, który po pomalowaniu lakierobejcą zamontowałam na zabudowanych półkach. Parapet przymocowałam za pomocą czarnych kutych wsporników.



W oknie zawiesiłam robione na szydełku bawełniane zazdroski z frędzelkami.


Na jednej z wolnych ścian zawiesiłam czarną ramkę ale nie miałam pomysłu co w nią włożyć. Z pomocą przyszła mi córka, która namalowała obrazek pt. Nasz dom. Myślę, że to oryginalna dekoracja 😉


Czarne metalowe haczyki i uchwyty meblowe dopełniły reszty.








Z efektu malowania paneli jestem bardzo zadowolona. Nic się nie ściera i warto było zaryzykować. Gdybym wiedziała, że tak łatwo mi pójdzie już dawno bym się za to zabrała. To była bardzo ekspresowa metamorfoza. Ponieważ farbę, deski i różne sprzęty już miałam to jedynym wydatkiem był zakup szafki wiszącej, uchwytów i haczyków. Moim zdaniem było warto.
Bardzo ciekawa metamorfoza mieszkania ja odświeżałam niedawno pokój i zdecydowałam się na jasną fototapetę z bardzo ciekawym motywem , wyszło bardzo widowiskowo i ciekawie .Polecam dla mniej odważnych kupno fototapety w http://www.dekowizja.pl/fototapety bo naprawdę warto.
Malowanie takich paneli jest nie lada wyzwaniem. Potrzebujemy do tego odpowiedniej chemii budowlanej. Ale jak to mówią, dla chcącego nic trudnego.
Świetny wpis.
Czytam go zresztą po raz kolejny bo już długo przymierzam się do malowania takiego tworu.
Brakuje mi tutaj jednak bardzo zdjęcia sprzed metamorfozy. Uwielbiam takie zestawienia, najbardziej zachęcają do działania. No i żebym mogła zobaczyć, czy mniej więcej z podobnym czymś muszę się zmierzyć.
Witam, czy przy malowaniu samą farba bondex też należy zagruntować ?
Można i pewnie zwiększy to trwałość wymalowania ale nie trzeba. Ja tego nie zrobiłam i farba się trzyma. Pozdrawiam
Proszę o informację czym pomalowałaś drzwi? wyglądają świetnie
Drzwi malowałam farbami kredowymi i zabezpieczyłam różnymi woskami: bezbarwnym i czarnym.