Metamorfoza starej toaletki z lat 60-tych
Dziś będzie krótki wpis. Tylko zdjęcia przed i po ukazujące szybką przemianę starej toaletki. Jeśli macie taką na zbyciu i nie wiecie jak ją wykorzystać być może będziecie mogli się zainspirować moim pomysłem. To łatwa i przyjemna metamorfoza toaletki z lat 60-tych. Czytajcie dalej!
Skąd się wzięła stara toaletka?
Jakiś rok temu podjechał do mnie nieznajomy mężczyzna, zadzwonił domofonem i spytał czy nie chcę przygarnąć starej toaletki. Pokazał mi ją na zdjęciu w telefonie i powiedział, że jeśli ja jej nie wezmę wyrzuci ją na śmietnik. Okazało się, że to mebel z lat 60-tych. Egzemplarz miał trochę zniszczony fornir i sporo dziurek po drewnojadach. Oryginalnie w komplecie powinny być jeszcze lustra ale oferowano mi tylko sam dół. Mimo, że nie potrzebowałam do niczego takiego mebla zdecydowałam się przygarnąć nieszczęśnika. Tak wyglądał gdy wyjęłam go z bagażnika:





Pomysł na wykorzystanie starej toaletki
Ponieważ kompletnie nie miałam pomysłu co zrobić z tym okazem zabezpieczyłam go preparatem na drewnojady i owinęłam folią. Stał tak biedak przez wiele miesięcy aż wreszcie uznałam, że wstawię go sobie do przedpokoju i zrobię z niego siedzisko z szafką na buty tylko nieco go wcześniej podrasuję. Miała to być szybka, tania i mało wymagająca metamorfoza bo nie chciało mi się inwestować sił i środków w odnowienie tego mebelka. Nie byłam pewna czy taki gabaryt odnajdzie się u nas w korytarzu i czy będzie nam z nim wygodnie. Korzystając z jednego ze słonecznych dni wytachałam go do ogródka. Podkleiłam nieco odstający fornir i zaszpachlowałam parę dziur. Przyniosłam jakieś resztki farb, pomalowałam całość warstwą szmaragdowej zieleni i niedbale nałożoną warstwą granatu. Pomagała mi moja 6-letnia córka dumna, że może brać udział w tak ambitnym projekcie.

Gdy farba wyschła przetarłam gdzieniegdzie mebel papierem ściernym i zawoskowałam całość dwukrotnie. Potem wymyśliłam, że otapiceruję najniżej położoną powierzchnię i stworzę tam miękkie siedzisko. W tym miejscu fornir był najgorszy i chciałam go zakryć. Poza tym, skoro mebel ma trafić do przedpokoju, to fajnie będzie na nim usiąść na czymś miękkim i zmienić buty. Docięłam więc kawałek gąbki. Nakleiłam go i przybiłam takerem materiał ze wzorem papug (miałam taką resztkę w pracowni). Oby ukryć mocowania na widoczne zszywki nabiłam ozdobną listwę ze srebrnych pinezek. Zamontowałam też 4 nowe gałki, które gdzieś się u mnie walały i do niczego nie były potrzebne. Mimo, że nie stanowiły kompletu jakoś zgrały się z wzorzystym materiałem i całość wygląda na dość przemyślaną. Sami zobaczcie:







Nie wiem na jak długo ten mebel zagości w naszym korytarzu. Na razie się sprawdza. Jest na czym usiąść, jest gdzie odstawić buty i jeszcze można kilka dziecięcych sztuk schować do szafek. Do szufladek też coś drobnego się zmieści więc jest całkiem praktycznie. Jak na szybką metamorfozę “od niechcenia” to całkiem nieźle;) Na razie mebel zostaje.

właśnie odziedziczyłam taką samą z lustrem…. zastanawiam się jak ja ją odnowię jak nie mam pojęcia , ale Babcia ją lubiła , nie mogę wyrzucić …
zebralam coś w podobie spod śmietnika rok temu z myślą własnie, że nada sie do przedpokoju – właśnie siadłam szukać inspiracji do metamorfozy i bingo ! nie pomyślałam o siedzisku tapicerowanym, a mam ci ja w moim egzeplarzu dość długą ławeczkę – w sensie blat z bardzo kiepskim fornirem, którego raczej trzeba by się pozbyć i to siedzisko w tym miejscu to jest to! dzięki wielkie za pomysł i gratuluje metamorfozy – dobrze, że uratowany mebelek ciągle służy i ładnie wygląda 🙂
Super, że się przyda ten patent!