Pokój dwóch dziewczynek - ściana ombre
Dzisiejszy wpis będzie dość długi i nieco osobisty. Chciałam Wam pokazać jak wygląda pokój dwóch dziewczynek – moich córek, w którym główną rolę odgrywa ściana ombre. Jeśli chcecie wiedzieć jak namalować ścianę ombre koniecznie czytajcie dalej…
Żaden pokój w naszym domu nie przechodził tylu metamorfoz ile pokój dziecięcy. Mieszkają w nim nasze dwie córki: Basia (8 lat) i Ala (prawie 6 lat). Jak przeglądam zdjęcia rodzinne sprzed kilku lat to od razu rzuca mi się w oczy tło i nie mogę się nadziwić ile tam było różnych kombinacji, ile ustawień mebli i zmian wystroju…
Metamorfozy pokoju dziecięcego
Początkowo w tym pokoju spała tylko Basia (od urodzenia). Wystrój był wtedy skromny a na wyposażeniu znajdowało się tylko to, co niezbędne: łóżeczko niemowlęce, komody na jej ubranka, fotel do karmienia i zapasowa sofa. Nic więcej nie było potrzebne.

Z czasem wszystko zaczęło ewoluować w stronę kakofonii wzorów i kolorów. Tak wyglądał pokój, gdy córka miała jakieś 2 lata:



Potem, gdy Basia miała jakieś 4 lata a Ala półtora roku wstawiliśmy łóżeczko młodszej do lokum starszej. Musiały zmieścić się tutaj dwa łóżka i tony zabawek. Pluszaki dyndały na rozciągniętej pod sufitem lince do zasłon. Na skośnej ścianie widniała dziecięca naklejka z motywem pociągu. Z racji tego, że dzieci bawiły się głównie na podłodze zdobiła ją kolorowa wykładzina, która utrzymywała ciepło i miała tę zaletę, że nie widać było śladów po rozdeptanej plastelinie. Było praktycznie, kolorowo i bardzo dziecięco.

Niedługo potem, małe łóżeczko Ali zamieniliśmy na większe z kutego malowanego na czarno metalu a Basia dostała swoje pierwsze, malowane przeze mnie biureczko, które wcześniej było czyjąś toaletką. Kolorowa wykładzina zaczęła mnie razić więc zdjęłam ją i odsłoniłam trochę podłogi.



Brudne ściany - i co z tego?
Tak, jak wspominałam zmian w tym pokoju było bardzo dużo i nie mam ich wszystkich sfotografowanych. Przy każdej przemianie zawsze kierowałam się rozwiązaniami niskobudżetowymi i ograniczałam się do przesuwania posiadanych mebli oraz zmiany drobnych dodatków. Chyba nigdy nie zmieniałam raz kupionych już mebli (oprócz łóżeczka niemowlęcego). Jak widać na powyższych zdjęciach, nie lubię kompletów mebli z jednej serii. Lubię łączyć różne: sosnowe, białe i te malowane przeze mnie. Przyznaję też, że nigdy wcześniej nie chciało mi się malować ścian, chociaż zdecydowanie tego wymagały. Od naszego wprowadzenia były jasnoniebieskie i każdego dnia wzbogacały się o nowe uszczerbki, plamy i różne małe dziecięce bazgrołki. W końcu to pokój dwóch dziewczynek! Malowanie wydawało się bezsensowne. Wiedziałam, że córki i tak szybko ubrudzą ściany na nowo. Czekałam więc aż diablice trochę “wyrosną” z tego brudzenia.
"Nadjszła wielkopomna chwila..." czyli malowanie pokoju dziewczynek
Ostatnio nadarzyła się wyjątkowa okazja. Starsza córka, Basia, była na koloniach a młodszą, Alę, dziadkowie zabrali na parę dni do siebie. Zaświtało mi w głowie, że mogłabym wykorzystać ten stan, zrobić dziewczynom niespodziankę i pomalować im ściany. U mnie proces od zakiełkowania myśli do realizacji jest bardzo krótki. Jak sobie coś wymyślę to zwykle od razu wdrażam. Było już po godz. 22 a ja powyciągałam stare kołki ze ścian i zaszpachlowałam wszystkie ubytki. Następnego dnia, skoro świt, pognałam do Castoramy po farby i inne potrzebne rzeczy. Kupiłam farby, wałki, kuwety, pędzle, oraz taśmę i folię malarską. Po odsunięciu mebli od ścian i naszykowaniu wszystkiego pod malowanie zaczęłam od najtrudniejszego czyli pomalowania jednej ściany w szczególny sposób. Zamarzyła mi się bowiem ściana ombre.
Ombre na ścianie - jak zrobić?
Miałam zakupione 3 puszki farby Magnat Ceramic w kolorach: Srebrzysty Granit czyli normalny szary, Różowy Kwarc czyli róż i Biały Diament czyli biały. Zamierzałam w taki sposób pomalować tymi kolorami ścianę by jeden kolor płynnie przechodził w drugi. Ściana ombre miała od góry być różowa, potem róż miał być coraz jaśniejszy by u dołu zacząć robić się coraz bardziej szary. Żeby to zrobić najpierw obejrzałam kilka filmików istruktażowych na YouTube i według wskazówek naszykowałam sobie aż 12 kuwet z różnymi odcieniami tych kolorów. Miałam pomalować nimi 12 poziomych pasów. Potrzebowałam 12 wałków i 12 pędzli do malowania krawędzi i rozcierania graniczących ze sobą świeżo wymalowanych kolorów farb.
Zaczęłam od narysowania na ścianie ołówkiem dwunastu poziomych pasów. Sposób mieszania farb wyjaśnię nieco później. Malowanie rozpoczęłam od górnej krawędzi ściany kolorem różowym. Natychmiast po namalowaniu poziomego paska tym kolorem zmieniłam wałek na ten z odrobinę jaśniejszym odcieniem farby i pomalowałam nim pasek poniżej a potem błyskawicznie, żeby farba nie zdążyła wyschnąć, roztarłam łączenie kolorów pędzlem. Na początku nie szło mi to wszystko zbyt dobrze i dopiero w połowie pracy, po użyciu pierwszych 6 odcieni nabrałam wprawy w rozcieraniu łączeń. Okazało się, że projekt pt. ściana ombre jest raczej dla zaawansowanych 🙂 Dlatego dolna połowa ściany wyszła mi o niebo lepiej od tej górnej. Nie przejęłam się tym zbytnio bo całość i tak prezentowała się całkiem fajnie i ogólnie byłam zadowolona z efektu. Po jakiejś 1,5 godziny od rozpoczęcia pracy moja górna połowa ściany ombre prezentowała się tak:

A gdy udało mi się skończyć całą ścianę wyglądało to tak:



Jak wymieszać poszczególne kolory?
Być może zastanawiacie się w jaki sposób zabrałam się za mieszanie poszczególnych kolorów? Wspomniałam, że do mojej ściany ombre potrzebowałam ich aż 12.
Moim bazowym kolorem, od którego zaczęłam, był Różowy Kwarc. Drugi kolor powstał poprzez dodanie do niego białej farby w proporcjach 1:1. Trzeci kolor uzyskałam dodając białą farbę do koloru drugiego w takich samych proporcjach czyli 1:1. Czwarty i piąty powstały analogicznie. Szóstym kolorem była czysta biel. Siódmy kolor to połowa bieli i połowa szarego. Ósmy kolor to połączenie koloru nr 7 i szarego… Ponieważ nie chciałam już bardziej szarej ściany postanowiłam nieco skomplikować sprawę. Do dwóch ostatnich kolorów nie dodawałam już więcej szarego tylko z powrotem róż dlatego na samym dole wyszedł mi kolor jagodowy (połączenie szarości i różu).
Jeśli przymierzacie się do zrobienia ściany ombre to polecam przygotowanie sobie wszystkich kolorów (albo przynajmniej połowy) przed rozpoczęciem malowania gdyż później nie będzie na to czasu. Farba schnie błyskawicznie i trzeba ją rozcierać zanim wyschnie na dobre i wtedy nie da jej się rozetrzeć. Rozcieranie farby możliwe jest jedynie wtedy gdy farba jest jeszcze mokra czyli tuż po pomalowaniu. Dlatego nie ma czasu na mieszanie nowych kolorów w trakcie pracy.
Malowanie pozostałych ścian farbą ceramiczną
Ściana ombre schła a ja miałam ochotę coś jeszcze zmalować. Choć wcześniej tego nie planowałam postanowiłam iść za ciosem i szybko pomalować resztę ścian. Tym razem w bardziej tradycyjny sposób czyli na gładko. Wykorzystałam do tego farby, których mi bardzo dużo zostało. Na małą ściankę pod skosem poszedł Różowy Kwarc, na ścianę z oknem Srebrzysty Granit a na ścianę na prawo od wejścia mix różu i szarości, który został mi od malowania ściany ombre. Trochę przypominał jogurt jagodowy. Malowało się bardzo łatwo. Nałożyłam dwie warstwy. Zadowolona z efektu poustawiałam wszystkie sprzęty, powywiercałam parę nowych otworów na kołki w nowych miejscach, zwiesiłam nowe tablice ścienne i niecierpliwie czekałam na powrót dzieci.

Co na to dzieci?
Młodsza córka wniebowzięta rzuciła mi się na szyję i powiedziała, że marzyła o takim pokoju. Wszystko jej się podobało bez zastrzeżeń a najbardziej “tęczowa ściana” (ściana ombre). Starsza, której reakcji trochę się obawiałam, skwasiła się nieco i wyznała, że “ładnie mamo ale tyle różu to ja nie zniosę”. Ups!
Dokładnie mówiąc poszło o tę jagodową ścianę:

I ten stary tapicerowany kiedyś przeze mnie zagłówek w ptaszki, który też był zdaniem młodej “zbyt różowy”:


Reklamacja
Okazało się, że moje 8-letnie dziecko płci żeńskiej nie przepada za ptaszkami i różem w tak dużym natężeniu! Marzy za to o ścianie w kolorze… czarnym! Hmmmmmmmmm
Z jednej strony poczułam się dotknięta, że moje wysiłki włożone w aranżację pokoju córek nie zostały w pełni docenione i przyjęte z aplauzem przez Basię ale później naszła mnie pewna refleksja. Dotarło do mnie coś oczywistego ale ja na to wcześniej nie wpadłam. Mianowicie, że moja córka jest już w wieku, kiedy to należy zapytać ją o zadanie na temat aranżacji jej pokoju zanim się go pomaluje. Właściwie to mnie to cieszy bo w sumie fajnie, że młoda ma już swoje zdanie i jakiś tam kształtujący się gust. Tylko, że teraz to ona już będzie decydować o pewnych rzeczach a mnie co najwyżej przypadnie rola realizatora jej wizji… No cóż. Taka kolej rzeczy.
Córka jak klient (nasz pan)
Postanowiłam zdanie Basi potraktować jak zdanie klientki – inwestorki. Nie brać do siebie krytyki, nie przekonywać do swoich racji tylko zrobić tak, żeby córka była zadowolona. Następnego dnia obie wybrałyśmy się do sklepu po czarną farbę (Grafitowy Antracyt również Magnat Ceramic), przemalowałyśmy jagodową ścianę na czarno i przerobiłyśmy nieco zagłówek. Rozebrałam go na części pierwsze i wyrzynarką pocięłam na mniejsze kwadraty. Do ich obicia posłużyły mi jakieś szare, gładkie resztki tkanin tapicerskich. Pojeździłyśmy znowu z meblami, żeby ustawić je tak, jak nigdy wcześniej.


Ostateczna wersja pokoju po zmianach
Teraz, po poprawkach pokój dziewczyn prezentuje się tak i obie są z niego bardzo zadowolone.

Ściana ombre wygląda bosko a czarna ściana dodaje temu pokojowi pazura.



Tak, jak już pisałam, nie lubię kompletów mebli. Dziewczyny mają różne łóżka, różne biurka i różne krzesła. Wszystko według potrzeb.




Moje patenty na przechowywanie w pokoju dzieci
Organizacja i przechowywanie wszelakich pierdół w tym biżuterii w przypadku pokoju dwóch dziewczynek to podstawa. Wszystko musi mieć swoje miejsce. Inaczej będzie Sajgon. Organizery na wisiorki zrobiłam ze zwykłej sklejki wkręcając do niej trochę śrubek, które pełnią rolę haczyków. Można na nich zawieszać różne bransoletki, kolczyki i korale.



Ostatni patent, którym chciałam się Wam pochwalić to maksymalne wykorzystanie przestrzeni po łóżkami. Tam oprócz szuflad na pościel mamy ukryte dodatkowe siedziska i niezbędną matę gimnastyczną;)




Ciekawa jestem czy prezentowany pokój dwóch dziewczynek przypadł Wam do gustu. Zdaję sobie sprawę, że nie jest on zbytnio katalogowy ani instagramowy. Meble i sprzęty nie stanowią tutaj kompletów, każda ściana jest inna i wszystko jest jakby z innej bajki. Poza tym nie mamy w zwyczaju chowania do szaf rzeczy, które nie pasują kolorystycznie do reszty wnętrza. Ważne jest dla mnie to, że dzieci są tutaj szczęśliwe i póki co pokój odpowiada ich potrzebom. Ściana ombre wygląda oryginalnie i zdecydowanie warto było podjąć to wyzwanie by ją namalować. Czarna ściana była za to marzeniem mojej córki a z marzeniami się nie dystkutuje 🙂 Nie wiem ile jeszcze przemeblowań, przemalowań i innych przemian zniesie ten pokój ale jestem pewna, że będą kolejne. Jedno jest oczywiste: ja będę miała tu coraz mniej do powiedzenia…


Bardzo dobry post. Ciekawy blog.
Bardzo dziękuję!
Zaciekawił mnie ten pokój, gdy wyskoczył w google, bo jest prawdziwy… i realny finansowo. Fajnie, że wykorzystujesz meble, które masz i nie silisz się, na ideał. To mi się podoba i bardziej mnie przekonuje niż pokoje za grube tyśki od projektanta. Zdecydowanie pokój zyskła w ostatecznej fazie.