Jedna z perełek polskiego designu
Jakiś czas temu miałam przyjemność podjąć się odnowienia ciekawego fotela. Jak większość mebli, która do mnie trafia pochodził z lat 60-tych czyli pięknego okresu PRL obfitującego w mnóstwo perełek polskiego dizajnu. Ten akurat egzemplarz zaprojektowany został przez Zenona Bączyka. Wujek Google podpowiada mi, że to typ B-7522 produkowany przez Swarzędzkie Fabryki Mebli. Takie zdjęcia udało mi się znaleźć w sieci:


Najbardziej charakterystycznymi cechami tego fotela są: drewniany stelaż, szczebelki na oparciu i dwie grube, prostokątne poduchy ułożone na siedzisku zrobionym z parcianych pasów. Lekka konstrukcja i wygodna tapicerka sprawia, że ten model ma bardzo wielu sympatyków. Rzadko kiedy spotyka się jednak egzemplarze w tak idealnie zachowanej formie. Przeważnie ciemny, drewniany stelaż ma wiele zarysowań, pasy są pozrywane lub mocno porozciągane a poduchy jeśli w ogóle się zachowały już dawno straciły kształt. Nie inaczej było w przypadku fotela, który przywieźli mi klienci z Głowna – drewno porysowane, pasy zerwane a poduch brak.


Początkowo zlecono mi jedynie uszycie dwóch poduch z tkaniny w szkocką kratę dostarczonej przez klientów. Właściciele mieli w planach późniejszą samodzielną renowację drewna jednak gdy zaprezentowałam im zdjęcie ukazujące gotowe poduchy położone na zniszczonym stelażu uznali, że najlepiej będzie jeśli to ja wybawię ich z wątpliwej przyjemności szlifowania lakierowanego na wysoki połysk drewna i dokończę cały projekt. Z pewnymi obawami podjęłam rękawicę i zabrałam się do dzieła. Wiedziałam, że to nie będzie ani łatwe i ani nawet przyjemne.

Nie było lekko...
Najpierw namęczyłam się strasznie z wyciąganiem starych zszywek i wielkich gwoździ mocujących pozostałości po starych pasach. Potem zrobiło się jeszcze trudniej. Szlifowania było co niemiara a sprawę utrudniał fakt, że mimo wielu prób, stosowania WD40 i różnych innych wynalazków nie poradziłam sobie z odkręceniem starych śrub mocujących drewniane elementy stelaża. Miały pozrywane gwinty i żadne zaklęcia na nie nie działały. Pomoc silnego chłopa w postaci mojego męża też nie przyniosła rezultatu. Musiałam szlifować mebel w całości bez rozłożenia. Dostęp do zakamarków miałam maksymalnie utrudniony. Skrobania ręcznego było mnóstwo. Używałam wielu narzędzi, cyklin, pilników, klocków owiniętych papierem ściernym i innych. Stary, chemoutwardzalny lakier trzymał się cholernie mocno. Musiałam zajechać na śmierć kilkadziesiąt krążków ściernych by go jako tako usunąć. Gdy drewno doprowadziłam do w miarę przyzwoitego stanu naciągnięcie nowych, parcianych pasów było już formalnością.

Upragniony finał metamorfozy
Poniżej widać już efekt finalny tych wszystkich działań.






Metamorfoza była bardzo pracochłonna ale moim zdaniem warta zachodu. Udało mi się wydobyć jasne, bukowe drewno na światło dzienne. Kraciaste poduchy bardzo dobrze się z nim komponują. Moi zleceniodawcy zadowoleni z efektu już kombinują co by mi tu jeszcze podrzucić do przeróbki.
Odnawiam właśnie taki fotel, ile materiału potrzeba na tapicerowanie siedziska i oparcia? Pozdrawiam.
Ile materiału potrzeba na obszycie poduch dla dwóch foteli? Pozdrawiam.
Nie pamiętam wymiarów ale myślę, że jak kupisz 2 mb to wystarczy;)
a jak zrobiłaś ten rancik na poduchach-wszyty sznurek? i dlaczego przy zamku jest taki dodatkowy element doszyty w poprzek zamku?
efekt super!
Tak, ten rancik to wszyty sznurek a dodatkowy element niech zostanie moją tajemnicą;)
Świetny efekt końcowy; podczas ściągania lakieru u siebie użyłam opalarki i skrobaka, później papier. Opalarka maksymalnie ułatwiła pracę.