Czasami, oprócz różnego przemalowywania mebli, zdarzają mi się zlecenia dotyczące klasycznej renowacji. Metamorfoza, którą dziś pokażę zlecona została przez Pana Michała. Mailowo uzgodniliśmy szczegóły a mebelek został dostarczony do mnie przez jego znajomego. Chodziło o duży, kwadratowy stolik kawowy o dość ciekawej konstrukcji.
Pierwotnie stolik wyglądał tak:


Stolik miał dwie szufladki i blat pokryty szybą, pod którą znajdowały się ozdobne, walcowate szczebelki. Był dość wysłużony i obdrapany. Zwłaszcza nóżki wyglądały kiepsko. Domyślam się, że załatwił je w ten sposób jakiś pies. Właściciel stolika zlecił mi jego odnowienie i zmianę koloru na inny, pasujący do reszty mebli dlatego w pakiecie ze stolikiem dostałam jeszcze jedną szufladę pochodzącą z innego mebla. Miała mi ona posłużyć za wzór docelowego koloru.
Pan Michał, gdy tylko pozbył się z domu starego stolika, sprytnie wyjechał na tygodniowy urlop. Oczekiwał, że po powrocie zastanie odnowiony już stolik i będzie miał na czym postawić kubek z kawą. Sprawę komplikował fakt, że ja też w tym czasie wyjeżdżałam na kilka dni. Szybko więc zabrałam się do pracy.
Etapy były następujące:
1) szlifowanie


Szlifowanie to jak zawsze bardzo czasochłonne, żmudne i brudne zajęcie. Wszędzie się pyli. Tym razem ręcznie próbowałam szlifować tylko zagłębienia w nierównym “szczebelkowym blacie” i takich samych “szczebelkowych”, górnych elementach nóżek. Reszę potraktowałam szlifierką. Do części prac użyłam szlifierki oscylacyjnej z prostokątną stopą a do pozostałej części, małej szlifierki typu delta.
2) bejcownie





Muszę przyznać, że dobór koloru bejcy nastręczył mi trochę kłopotu. Nie dało się kupić gotowej bejcy w kolorze, który chciałam osiągnąć dlatego musiałam połączyć dwa kolory: mahoń i dąb. Wyszło całkiem nieźle choć odcień jest jakby minimalnie jaśniejszy od zamierzonego. Bałam się jednak przyciemniać mebla i nakładać kolejnej warstwy bejcy gdyż chciałam uniknąć totalnego zaniknięcia rysunku słojów i wrażenia, że stolik został pomalowany farbą.
3) lakierowanie
Lakierowanie okazało się proste. Użyłam pędzla i bardzo twardego lakieru do podłóg. Stolik ma być przede wszystkim trwały.
Efekt tych wszystkich moich działań można zobaczyć poniżej:





Jak widać wszystkie wyszczerbienia zniknęły. Kolor został zmieniony i pasuje do frontu przywiezionej szuflady. Stolik wygląda jak nowy. Oczywiście później na blacie pojawi się jeszcze szyba, która została w domu u klienta. Najważniejsze, że zleceniodawca jest zadowolony więc metemorfozę można zaliczyć do udanych.

