Jakiś czas temu dostałam do wypróbowania nowy środek do stylizacji mebli. Nazywa się SALTWASH i producent twierdzi, że można dzięki niemu osiągnąć efekt drewna postarzonego przez morski klimat jaki tworzą wiatr, sól, woda, piasek no i słońce. Muszę przyznać, że bardzo mnie on zainteresował. Tak się składa, że uwielbiam postarzone meble a klimaty związane z wodą, morzem i plażą są mi szczególnie bliskie. Kilka miesięcy temu zamieściłam tu nawet osobny wpis o stylu marynistycznym opisując przy okazji mebel, jaki udało mi się stworzyć w tym klimacie. Pamiętacie go?
Wiecie jak po latach wyglądają stare malowane plażowe domki, drewniane ławki albo nadgryzione zębem czasu budki ratowników? Jeśli tak, jak ja, twierdzicie, że są przepiękne głównie przez to, że są trochę zaniedbane i niepowtarzalny nadmorski klimat zrobił z nimi swoje to dzisiejszy wpis będzie dla Was.

Temat jest dla mnie wciąż aktualny gdyż akurat pracuję nad pewnym projektem aranżacji wnętrza w stylu marynistycznym. Projektuję i wykonuję też meble w tym klimacie. Postanowiłam więc czym prędzej sprawdzić ten SALTWASH. Zastanawiałam się czy da się nim osiągnąć coś więcej niż samymi farbami kredowymi.
Zanim zabrałam się do pracy dokładnie przejrzałam stronę producenta tego środka. Są tam zamieszczone dokładne opisy i filmiki jak się nim posługiwać. Wynikało z nich, że SALTWASH dodaje się do wybranej przez siebie, jakiejkolwiek farby do drewna i po prostu nanosi na mebel. Zachęcona reklamą wybrałam szybko przedmiot, który zamierzałam postarzyć przy użyciu tego preparatu. Padło na starą drewnianą ale mało urodziwą ramę od obrazu. Pomyślałam, że jest na tyle mała, że nie wymaga dużej ilości farby, szybko się ją pomaluje i w razie czego, jeśli nie wyjdzie, nie będzie mi żal ani farby ani mojej pracy.
Oto moja rama przed metamorfozą:

Zaczęłam od przelania niewielkiej ilości farby kredowej do słoika. Połączyłam ją mniej więcej pół na pół z preparatem SALTWASH. Okazało się, że ma on postać proszku. Wymieszałam wszystko a ponieważ było zbyt gęste dodałam na oko jeszcze trochę farby.




Potem wzięłam pędzel i pomalowałam moją ramę ale nie takimi zwykłymi ruchami jak na ogół maluje się pędzlem. Starałam się nanieść nim jak najwięcej farby i zostawić ją w jednym miejscu. Celowo zostawiałam taką nierówną strukturę. To działanie nie miało zbyt wiele wspólnego z tradycyjnym malowaniem. Zauważyłam przy tym, że SALTWASH jest bardzo przyczepny.

Gdy rama była pomalowana a farba zaczęła podsychać roztarłam ją nieco pędzlem bo takie były wskazówki w filmikach.

Później zostawiłam ją do wyschnięcia na ok. 2 godziny.
Wyszła taka dość twarda chropowata skorupa. Teraz wzięłam inną farbę. Konkretnie emalię akrylową do drewna o zdecydowanie jaśniejszym odcieniu. Pokryłam nią całą ramę tak, jak zwykle maluje się pędzlem.


Gdy farba wyschła rama nie prezentowała się najlepiej. Właściwie to było fatalnie.

Wiedziałam jednak, że to nie koniec i teraz dopiero będzie właściwa część zabawy. Wzięłam moją ramę do ogródka i za pomocą małej szlifierki usunęłam z niej część farby. Nie przykładałam się do tego jakoś specjalnie. Szlifowałam bardzo powierzchownie.

Wyszło coś takiego:



Jak widać te większe wypukłości zostały zeszlifowane a spod nich uwidoczniła się ta pierwsza, ciemna warstwa farby. Rezultat jest nieco inny niż przy zastosowaniu samych farb kredowych. Więcej jest tutaj takich “zadziorów” i łuszczącej się farby. Erozja powłoki malarskiej w pełnej krasie. Rzeczywiście przypomina to stare wymalowania na nadmorskiej infrastrukturze gdzie sól dała się we znaki.
Uznałam, że taki vintage look w zupełności mi wystarczy.
Teraz pozostało mi jeszcze wymyślenie nowej funkcji dla mojej nowej choć mocno nadgryzionej zębem czasu (i morza) ramy. Pomyślałam, że zrobię sobie z niej trochę inny niż zazwyczaj można spotkać moodboard czyli po polsku taką tablicę inspiracji, którą od razu wykorzystam do mojego marynistycznego projektu. Wcześniej miałam zwykłą tablicę korkową, do której przymocowywałam pinezkami wycięte z gazet inspiracje. Postanowiłam oddać tę starą tablicę córce a na bazie mojej nowej ramy zrobić sobie drugą – bardziej oryginalną.
Tak wyglądał mój stary moodboard z tablicy korkowej:

Do zrobienia nowego wykorzystałam zwykły sznurek konopny z marketu i drewniane mini klamerki.


Sznurek w bardzo prosty sposób przytwierdziłam do tylnej części ramy zszywkami tapicerskimi za pomocą takera.

Początkowo do sznurka przypięłam klamerkami moje wizytówki (na próbę).





Rama malowana z zastosowaniem środka Saltwash
Potem zmieniłam je na moje inspiracje czyli wycinki z gazet, kawałki tkanin itp.

Rama malowana z zastosowaniem środka Saltwash

Rama malowana z zastosowaniem środka Saltwash
Marynistyczny moodboard gotowy! Wisi już w mojej pracowni i nastraja mnie do działania. Jest jedyny w swoim rodzaju. SALTWASH zdał egzamin. Dzięki niemu mój projekt będzie jeszcze bardziej stylowy. Być może, niedługo jeszcze wykorzystam ten produkt do stylizacji mebli albo czegoś zupełnie innego bo podobno nadaje się on nie tylko do drewna ale także metalu, plastiku czy nawet szkła. Trzeba spróbować!

Rama malowana z zastosowaniem środka Saltwash

Rama malowana z zastosowaniem środka Saltwash